O współczesnym patriotyzmie...
Jeszcze do niedawna myśl o Ojczyźnie, poruszała w myślącym Polaku całe pokłady patriotycznych uczuć, które niejednokrotnie, w obliczu wyższej potrzeby lub konieczności, stawały się siłą sprawczą do składania Ojczyźnie najwyższej ofiary, ofiary z własnego życia. Czyniono to z miłości do kraju, w imię ideałów wolności i niepodległości. A dziś...
Kiedy, jako nauczyciel, myślę o wychowaniu patriotycznym dziś, trwoga ogarnia moje serce, bowiem spłyca się rozumienie tegoż pojęcia i często utożsamia z jednostką dydaktyczno - wychowawczą, potocznie zwaną lekcją. I nie byłoby to jeszcze tak niepokojące, gdyby nie fakt, że współczesne lekcje trącą znaczeniem w pewnym sensie pejoratywnym. To przecież w czasie lekcji dokonują się akty agresji uczniowskiej ukierunkowane na własnych kolegów, jak też na własnych (o zgrozo!) nauczycieli. W jaki sposób uczyć dzieci i młodzież miłości do Ojczyzny? Jak trafić do tego „wyluzowanego", a w gruncie rzeczy głęboko znudzonego i sfrustrowanego pokolenia? Jak dotrzeć do ludzi młodych, których pozbawiono elementarnej życiowej potrzeby - poczucia bezpieczeństwa, zacierając granice między dobrem i złem, wmawiając im, że wszystko mogą, co tylko im się zamarzy. A marzyć ich nie nauczono, w system elementarnych wartości nie uposażono. Wielu więc błądzi w meandrach samowoli i nieróbstwa, bezustannie szukając nowych podniet, wymyślając wyuzdane zabawy, jak chociażby słynna „Gwiazda", systematycznie niszcząc poczucie własnej godności i trwoniąc życie. Paradoksalnie, z tego zachłyśnięcia się współczesną „wolnością", dojrzewa człowiek bez kręgosłupa moralnego /bardziej przypominający żarłoczną, bezmyślną bestię, kierującą się popędami niż człowieka/, wegetujący w erze używek, sztucznych podniet, nowego groźnego zniewolenia...
Patriotyzm definiuje się jako miłość do Ojczyzny. To najprostsza definicja i jednocześnie najbardziej fundamentalna. Dodatkowo należy podkreślić, że na przestrzeni dziejów naszej Ojczyzny duch patriotyczny był niezwykle silny. Miał moc przezwyciężania najsroższej niewoli i niedoli, w jaką czasowo popadali Polacy. Gdy o tym myślę intensywnie i doszukuję się przyczyn takiego stanu rzeczy, to dochodzę do wniosku, że działo się tak i w wielu przypadkach dzieje nadal, bo w świadomości Polaków troska o Ojczyznę jest sprawą honoru każdego z nas, no i przede wszystkim jest silna Bogiem. Nawet jeżeli w domu rodzinnym były lub są zaniedbania w wychowaniu patriotycznym, to i tak w mentalności każdego Polaka głęboko jest zakodowane hasło "Bóg, Honor i Ojczyzna" i czy chcemy, czy też nie ono w nas będzie owocować. Musimy tylko pamiętać, że jesteśmy Polakami, znać naszą historię i być dumni ze sławnych, dobrych Polaków, którzy przykładem swojego życia i umierania dali świadectwo prawdziwego patriotyzmu.
W tym momencie rozważania dochodzę do poważnego zagrożenia, które stoi przed współczesnym polskim patriotyzmem. Nie zawsze na co dzień je spostrzegamy. Osobiście widzę je w przewartościowaniu uświęconego wielowiekową tradycją oraz krwią męczeńską pojęcia patriotyzmu w kierunku zachłyśnięcia się kosmopolityzmem i absolutną wolnością, którą kusi nas zjednoczona Europa. A jeżeli idą jeszcze za tym pieniądze, to już w przekonaniu człowieka „szczęście" się dopełnia. I pojawiają się jeszcze ekskluzywne szkolenia najczęściej poza domem, mnóstwo wspaniałych gadżetów, wzmagających żądzę posiadania, słodkie zaklęcia typu „fundusze unijne", „kapitał ludzki" , „samorealizacja" itd. Propaganda proeuropejska nieustannie trafia do nas za pośrednictwem mediów, różnego typu konferencji i wydawnictw oraz co gorsze - edukacji szkolnej, gdyż w programach nauczania jest coraz więcej wymaganych wiadomości o Unii Europejskiej. To wszystko sprawia, że lecząc swój narodowy kompleks niższości, czujemy się bardziej europejscy, gdy rozbudowujemy w sobie płaszczyznę tej wspomnianej przeze mnie „absolutnej wolności"(realizującej egoistyczne potrzeby kosztem drugiego człowieka i z porzuceniem Bożych ideałów dobra i piękna) , tolerancji, kreatywności... Wierzymy wyłącznie we własne siły, realizujemy plan indywidualnego sukcesu, pielęgnujemy własną próżność i nieustannie podsycamy pychę. W naszych sercach detronizujemy Boga na rzecz chociażby pracy i realizacji ambicji zawodowych itp. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, że otwieramy przestrzeń złu w naszym życiu, że to zło wręcz pięknie zapraszamy do siebie, do naszych domów, nierzadko równocześnie z zachłyśnięciem się europejskością, piętnując wartości chrześcijańskie, w których zostaliśmy wychowani, traktując je jako przejaw ciemnogrodu, zaściankowości, regresu w rozwoju naszej samorealizacji. Wielu Polaków wielbi ten sztuczny twór bez kręgosłupa moralnego, godzący w największe wartości chrześcijańskie, w godność człowieka, w jedność rodziny. A zło pojawia się już u podstaw. W preambule konstytucji Unii Europejskiej nie ma odwołania do chrześcijańskich korzeni Europy, dzięki czemu zostało dane przyzwolenie do wkroczenia złu. I ono się teraz panoszy w Europie. Wspomnę tylko o kilku sprawach: związki homoseksualne, dążenie do legalizacji ich na całym kontynencie, do adoptowania przez nich oraz wychowywania dzieci, zakaz obowiązujący już w hiszpańskich przedszkolach używania terminów „mama, tata", jako dyskryminujących na rzecz „rodzic n nr 1 i rodzic nr 2", rosnąca liczba niesakramentalnych związków, aborcji, systematycznie wzrastający wskaźnik rozwodów, kryzysy ekonomiczne, ustawy uderzające w autorytet rodziców, chociażby ostatnia, przyjęta w katolickiej Polsce, która godzi w autorytet rodzica zabraniając mu karcenia własnego dziecka. Żeby była jasność, pragnę dobitnie podkreślić - nie jestem za znęcaniem się nad dziećmi, kara fizyczna budzi moją głęboką odrazę, ale uważam, że ta ustawa stworzy przestrzeń do nadużyć wobec rodziny, niczego nie uleczy, a otworzy nowe rany zadane zarówno dzieciom , jak i rodzicom.
Te refleksje, będące wynikiem moich przemyśleń nad polskością i nad patriotyzmem dziś, pozwalają mi po raz kolejny uświadomić sobie, jaka odpowiedzialność w procesie wychowywania nowych pokoleń polskich patriotów spoczywa zwłaszcza na nas nauczycielach, bo przecież przyszło nam żyć w dobie „cywilizacji śmierci", postępującego kryzysu autorytetów, upadku uświęconych wielowiekową tradycją polskich obyczajów. Nasza narodowa tożsamość chwieje się w posadach, pojęcie patriotyzmu już dosyć mocno się zdewaluowało...
Życiowa postawa, wartości, którym hołdujemy, nasze postępowanie musi być wzorem rzetelności, pracowitości, sumienności i uczciwości dla młodych. My pokolenie Jana Pawła II nie możemy pozwolić sobie na żadną płyciznę w sferze uczuć i postępowania. Musimy czerpać z naszych korzeni chrześcijańskich i patriotyzmu przodków. W tym celu miejmy odwagę organizowania w szkołach uroczystości o charakterze patriotycznym, wychodźmy z nimi nawet poza szkołę, ku środowisku lokalnemu, piszmy o nich do prasy, zamieszczajmy relację w Internecie, celebrujmy obchody ważnych dla Polski rocznic, czcijmy pamięć Polaków, którzy byli i są ambasadorami dobra, a jednocześnie Polski w świecie. Bądźmy dumni z naszej chrześcijańskiej, patriotycznej polskości. Uczmy dzieci nie tylko melodii i piosenek świata, ale też zadbajmy, by każde polskie dziecko znało kolędy i pieśni patriotyczne, bo to trudny do przecenienia nasz skarb narodowy. Porzućmy fałszywy wstyd przed opinią „nawiedzonych" Polaków, niemodnych obecnie katolików. Mody tego świata odchodzą, narody i „nieśmiertelne" koncepcje upadają, a Bóg trwa nadal...
Myślę, że jako Polacy, z gruntu katolicki naród, w sposób szczególny musimy od siebie wymagać, by móc wymagać od młodych ludzi patriotycznej postawy. Prostą konsekwencją takiej postawy, w moim przekonaniu będzie obrona godności ludzkiej. Musimy żyć chrześcijańskimi wartościami, w których przecież zawiera się tradycyjny polski duch patriotyczny, by być wiarygodnymi i autentycznymi w tym co robimy. Musimy wreszcie porywać młodsze pokolenia przykładem własnego życia. Nie zniechęcać się, nie nużyć wysiłkiem, nie zrażać niepowodzeniami (tych zawsze na drodze wiele) i wciąż od nowa próbować, i nie popadać w wygodne wieczne malkontenctwo. W żadnym razie nie może być ono usprawiedliwieniem dla braku jakiejkolwiek inicjatywy z naszej strony i zaniechania wysiłku.
Beata Sejnowska - Runo, nauczyciel SP w Jeziorku,
społeczny kustosz Miejsca Pamięci Narodowej w Jeziorku